niedziela, 10 sierpnia 2014

Come back don't scare II Rozdział 2

Obudziło mnie słońce przedzierające się przez zasłony. Kiedy moje nogi dotknęły zimnych paneli, moje ciało przeszedł dreszcz. Spojrzałam na zegarek. 9.17. Wcześnie. Postanowiłam zejść na dół, zobaczyć czy ktoś jest. Zdziwieniem było to że jak przechodziłam obok pokoju Abi i Madi usłyszałam jak rozmawiały. No cóż. Zeszłam na dół i nastawiłam wodę na kawę. Zaczęłam przeszukiwać lodówkę w celu znalezienia czegoś pożywnego na śniadanie. Jednak kiedy przypomniałam sobie wczorajszy wieczór od razu zamknęłam lodówkę a otworzyłam szafkę. Byłam zadowolona widząc batonik musli. Wzięłam jednego do ręki, otworzyłam go i zaczęłam jeść. Kiedy woda się zagotowała, zalałam kawę przy okazji widząc schodzące siostry z góry. 
-Dzień dobry- Przywitałam się i ciepło się uśmiechnęłam.
-Hejka. Jak się spało?- Powiedziała Abi.
-No cóż, jak nigdy przedtem. A tak poza tym to gdzie mama i Tay?
-Ach no cóż mama w pracy, a Tay jak Tay pojechał rano z kolegami do domku letniskowego jednego z nich.
-I nic mi o tym nie powiedział. Przecież wczoraj przyjechałam?- Czułam się zawiedziona.
-On po prostu... um... Sama nie wiem czemu ci nie powiedział.
-A poza tym z nami też długo nie posiedzisz- Tym razem Madi
-Dlaczego?
-Są wakacje i my z przyjaciółmi wybieramy się za 15 minut na plaże- Mówiąc to spojrzała na zegarek.
-Chyba że chcesz z nami pojechać?- Zaproponowała Abi.
-Nie skądże. Bawcie się dobrze- Zakomunikowałam ze sztucznym uśmiechem- O której wraca mama?
-Um.. Dzisiaj miała od 9 do... chyba 6. tak mi się wydaje- Usłyszeliśmy jęknięcie Madi
-Kto wypił mleko? Przyznawać się. No już- Zaśmiałam się razem z Abi
- Pewnie Tay. Mogę skoczyć do sklepu i kupić.
-Nie musisz. I tak za chwilę i tak jedziemy.
-Ale to dla mnie żaden problem. Przy okazji wezmę jakieś owoce.
-Jesteś boska. My spadamy bo za 3 minuty wyjeżdżamy- Mówiąc to udały się do korytarza.
-Miłej zabawy.
Usłyszałam jeszcze "Dzięki" i zostałam sama. Dopiłam swoją kawę i poszłam na górę przebrać się, umyć zęby i rzeczy, które każdy normalny człowiek powinien robić po spaniu. 


Po ogarnięciu się zeszłam na dół, wzięłam klucze z haczyka i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę najbliższego sklepu. Po 15 minutach spaceru stałam w sklepie. Wzięłam koszyk i zatopiłam się w półkach. Wzięłam mleko, jabłka, batoniki musli, bo nimi mam zamiar się odżywiać, jakieś krakersy i mój ulubiony sok- marchew, banan, truskawka. Z wybranymi produktami udałam się do kasy. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Usłyszałam dźwięk telefonu, więc wyjęłam go z mojej torebki. Dzwoniła moja przyjaciółka Cat. Zakręcona hot 20. Kiedy miałam już kończyć usłyszałam "Tony uważaj", a później mocne uderzenie. Pamiętam tylko że zauważyłam rower, a później już tylko ciemność.

Obudziłam się na kanapie. Z pomieszczenia obok usłyszałam rozmowę jakiegoś dziecka i zapewne jego taty, ale mój tata nie żyje. To brzmi jakoś tak, jakby tata pouczał swojego syna że nie można jeździć tak szybko rowerkiem jak się nie umie jeździć bo można zrobić komuś krzywdę. Mniejsza z tym. Rozejrzałam się po pokoju, w którym byłam. To na pewno nie jest mój pokój ani żaden z mojego domu w Londynie, ale z tego co wiem to jestem w Mullingar jednak ten pokój nie jest podobny do żadnego. Czekaj czekaj skąd ja znam ten pokój? Dziwne. Z zamyśleń wyrwał mnie głos. Znajomy głos.
-Um.. Już się obudziłaś... Może chcesz wody?
Od razu obróciłam głowę w stronę źródła głosu. Dam głowę uciąć że oczy mi się rozszerzyły, a usta uformowały w literę "o". Przede mną stał Niall Horan we własnej osobie, a za nim wystawała główka jakiegoś małego chłopca. 
-Um... Taa. Poproszę. 
To nie był mój głos. To raczej głos skrzeczącej żaby. Niall kiwnął głową i ruszył, zdaje się w stronę kuchni. Chłopczyk zamiast iść za nim podszedł niepewnym krokiem podszedł w moja stronę. Ciepło uśmiechnęłam w jego stronę aby dodać mu otuchy. 
-Przepraszam- Zdziwiło mnie to.
-Za co?
-No za wjechanie w ciebie rowerkiem. Ni kazał mi przeprosić.- Uśmiechnęłam się i usiadłam choć trochę zakręciło mi się w głowie, ale nie chciałam straszyć tego chłopczyka. Poklepałam miejsce obok siebie, a on  wspiął się i usadził obok mnie. 
-Jestem Tommy.
-A ja...
-Tak wiem Nicole, ale będę mówił Nici zgoda?
-Zgoda, ale skąd wiesz jak mam na imię?
-Ni mi powiedział-Mały się uśmiechnął
-Widzę że poznałaś już mojego brata- Tommy'iego
-Taa
- Proszę- Podał mi wodę -Tomy przeprosiłeś Nicole?
-Tak Ni. Mogę iść już się pobawić?
Niall się uśmiechnął i pokiwał głową na zgodę. Prawdę mówiąc to wolałabym żeby on został, no bo o czym do cholery miałabym rozmawiać z Niall'em?
-Chciałby cię przeprosić za Tommy'iego, uczył się jeździć na rowerze, a ty szłaś dosłownie przed nim.
-A Tommy'iemu nic się nie stało?
-Nie. Jedno zadrapanie czy dwa. Ale jest jeszcze jeden problem.
-Jaki?
Poszedł jak mi się wydaje do kuchni i przyszedł z powrotem z czymś w ręku.
-Tego raczej nie da się naprawić.- Dał mi mój telefon albo raczej coś podobnego do telefonu.
-Nic się nie stało. Kupie nowy.
-Um.. taa.
Spojrzałam na zegarek. 19.28. O kurcze siedziałam tutaj cały dzień.
-Wiesz jest już późno. Poczekasz tutaj bo muszę wykąpać i położyć Tommy'iego.
-Jak już mówiłeś, jest już późno. Będę się zbierać-  Mówiąc to wstałam i udałam się do holu. Co jak co, ale dom znałam jak własną kieszeń. Teraz już wiem.
-Proszę.
Niall podał mi zakupy.
-Nici, Nici, Nici idziesz już?
-Tak Tomie.
-Przyjdziesz jeszcze kiedyś do nas?
Spojrzałam zakłopotana na Niall'a
-Jeśli będziesz chciał.
-Będę chciał.- Rozłożył rączki do przytulenia- Miś?- Przytuliłam go.
-Do widzenia.
-Do zobaczenia.
Wyszłam z domu i odetchnęłam z ulgą. Myśl że Niall niósł mnie kiedy ja byłam nieprzytomna przyprawiała mnie o dreszcze. Przecież jestem gruba. Kiedy byłam już pod domem zauważyłam zapalone światła w kuchni. Weszłam do środka. Krzyknęłam "Jestem" i poszłam do kuchni.
-Cześć mamo. Kupiłam parę rzeczy.
-Cześć kochanie. Mam dla ciebie złą nowinę.
-Tak? Co się stało?
-Raczej co się stanie. Od jutra nie będzie mnie trzy dni. Tay na domkach, a dziewczynki jak to one. A to plaża, a to nocowanie wiesz.
-To nic poradzę sobie, a teraz przepraszam ale jestem zmęczona pójdę się położyć.
-Dobranoc- W odpowiedzi dałam jej całusa w policzek. Pobiegłam na górę, przygotowałam piżamę, wzięłam kapcie i poszłam do łazienki. Postanowiłam darować sobie dzisiejsze ważenie. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po 10 minutowym myciu się wyszłam z łazienki, wzięłam piżamę i wróciłam do łazienki.

http://www.polyvore.com/cgi/set?id=131225491&.locale=pl

Ubrana, weszłam do łóżka i czekałam na sen, który nie przychodził. Leżałam tak myśląc o Niall'u i Tony'im. Mały wygląda na dwa latka. Taa dużo przegapiłam. Z tymi myślami uległam snom.

5 komentarzy:

  1. Pisz dalej proszę. :( Już nie mogę się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie się akcja rozwija. Mam lekkie wrażenie, że ten blog jest podobny do TOTGA :)
    Czekam na next i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? Czytam TOTGA ale nie myślałam żeby ta fabuła była do czegoś podobna. Dałaś mi do myślenia. Teraz nie wiem co mam zrobić bo napisałam już 10 rozdziałów i nie wiem czy jest sens zaczynać wszystko od nowa.

      Usuń
  3. Tu mała wariatka z zamowienia-u-mw,blogspot.com
    Przepraszam, ale nie dam rad wykonać dla ciebie zwiastunu :( naprawdę przepraszam
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam: i-live-for-you-baby-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń