niedziela, 17 sierpnia 2014

Come back, don't scare II Rozdział 3

Byłam właśnie w drodze po nowy telefon. Idąc słuchałam Ed'a Sheeran'a. Kiedy właśnie wybierałam kolejną piosenkę usłyszałam za sobą dziecięcy głos wołający moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam biegnącego w moim kierunku Tommy'iego, a za nim biegł Niall. Uśmiechnęłam się do małego i ukucnęłam rozszerzając swoje ręce tak aby mały mógł w nie wpaść. Niall widząc moje postępowanie spokojnie szedł w naszym kierunku.
-Cześć mały, co u ciebie?
-Tęskniłem Nici.- Z tymi słowami przytulił mnie, a mi zrobiło się cieplej na sercu.
-Tomie, ile razy mam ci powtarzać że nie możesz tak po prostu pobiec sobie do wybranej osoby.
-Ale to tylko Nix.- Powiedział smutny.
-Naprawdę nic...- Nie dane mi było dokończyć ponieważ Niall mi przerwał.
-A zapytałeś Nicole czy nie ma innych planów?- Zapytał Tommy'iego i obydwoje spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem.
-Właściwie to miałam iść kupić telefon, ale to może poczekać.
-Widzisz?- Powiedział młody i pokazał język Niall'owi. Ten pokręcił głową z dezaprobatą, a ja dopiero zauważyłam dziewczynę siedzącą na ławce obok piaskownicy i patrzącą się na rozwój wydarzeń z delikatnym uśmiechem.


Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a jej uśmiech się powiększył, ale speszona spojrzała w dół na swoje buty. Kiedy Niall zauważył mój punkt obserwacji zaczął mówić.
-Nie wiem czy ją pamiętasz ale to...
-Juls- Szepnęłam.
-Taa... Juls.
-To jak? Idziesz się pobawić?
-Oczywiście, ale nie za długo bo muszę iść po telefon.
-A będziemy mogli iść z tobą? Prooszę- Powiedział mały specjalnie przeciągając literę ,,o" i robić minę smutnego pieska.
-Nie wiem. Zapytaj Niall'a- Tomie obrócił się w stronę swojego brata i powtórzył te dwie czynności.
-Nie Tomie. Wystarczy że idzie się z tobą pobawić, a mówiąc to mam na myśli tylko i wyłącznie huśtanie na huśtawce. Nie możesz jej wykorzystywać... -Nie skończył ponieważ Tommy zaczął płakać. Ponownie ukucnęłam i wtuliłam w siebie małego brzdąca.
-Tomie nie płacz już- Powiedziałam do małego, a on na mnie spojrzał i mnie mocno przytulił. Niall popatrzył na młodego z troską w oczach. Ukucnął obok mnie i przeprosił Tommy'iego.
-A będziemy mogli pójść z Nici?
-Wiesz jakie mam zdanie.
-To jej nie puszcze.- I tak właśnie się stało. Szliśmy w stronę huśtawek, a Tomie nadal kurczowo trzymał mnie za szyję bo tak właściwie nie miałam innego wyjścia jak wziąć go na ręce. 
-No dobrze będziemy mogli iść z Nicole, tylko ją puść bo zostanie przez ciebie uduszona.- Na to Tomie pisnął i kazał mi żebym go odstawiła na ziemię, tak więc zrobiłam. - Jeżeli ona nie ma nic przeciwko.- Tommy popatrzył do mnie na górę, a ja nie mogłam nic innego zrobić jak pokiwać głową na tak.
- Wiec ja ten tego.. Ym pójdę pożegnać się z .. no z Julie.
Niall odszedł, a ja posadziłam Tomie'ego na huśtawce i zaczęłam huśtać. Z oddali mogłam usłyszeć rozmowę miedzy Ni a Juls. " Dlaczego mi nie powiedziałeś że przyjechała?", "Sam dowiedziałem się wczoraj jak mój kochany braciszek potrącił ją rowerem" Usłyszałam cichy chichot. " I mały chyba zdążył ją już polubić no i idziemy kupić jej nowy telefon. To znaczy ona sobie sama kupuje tylko Tomie się uparł że pójdziemy z nią", "Dobrze, spotkamy się jutro na imprezie?", " Taa jeżeli moi starzy dzisiaj wrócą i nigdzie nie pojadą to tak. Do jutra" Odwróciłam się kiedy Niall całował Julie w policzek. Podszedł do nas.
-To co idziemy?
-Taaak!- Wykrzyczał Tomie i wystawił rączki żeby go zdjąć z huśtawki. Niall to zrobił, a mały wystawił rękę żebym go za nią złapała. On też trzyma Niall'a za rękę i wyglądamy jak rodzina, którą nigdy nie będziemy i przez to czułam się w chuj niezręcznie. 

Po kupieniu telefonu, poszliśmy na lody i kurwa, on kupił mi moje ulubione jabłkowe i czułam się niezręcznie przez to że on nie zapomniał jakie lody lubię najbardziej i przez to że musiałam je zjeść. Jak wracaliśmy  Tomie był tak zmęczony że zasnął w ramionach Niall'a, a ja nie mogłam przestać się gapić bo to było kurewsko urocze. Pod moim domem się rozstaliśmy mówiąc sobie dobranoc. Byłam tak zmęczona że od razu poszłam pod prysznic, przebrałam się w słodką piżamkę i ułożyłam się do spania. W myślach miałam obrazek Niall'a z Tomie'm, który spał, w jego objęciach.
 Wiedziałam że to co jest miedzy nami źle się skończy.

____________________________________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Cześć Miśki moje kochane. Mam nadzieje że nie zanudzam tym co jest w rozdziałach. Dziękuje tym czterem obserwatorom i tym co komentują ponieważ to jest mój pierwszy blog i wiele to dla mnie znaczy. Trzymać tak dalej :*

niedziela, 10 sierpnia 2014

Come back don't scare II Rozdział 2

Obudziło mnie słońce przedzierające się przez zasłony. Kiedy moje nogi dotknęły zimnych paneli, moje ciało przeszedł dreszcz. Spojrzałam na zegarek. 9.17. Wcześnie. Postanowiłam zejść na dół, zobaczyć czy ktoś jest. Zdziwieniem było to że jak przechodziłam obok pokoju Abi i Madi usłyszałam jak rozmawiały. No cóż. Zeszłam na dół i nastawiłam wodę na kawę. Zaczęłam przeszukiwać lodówkę w celu znalezienia czegoś pożywnego na śniadanie. Jednak kiedy przypomniałam sobie wczorajszy wieczór od razu zamknęłam lodówkę a otworzyłam szafkę. Byłam zadowolona widząc batonik musli. Wzięłam jednego do ręki, otworzyłam go i zaczęłam jeść. Kiedy woda się zagotowała, zalałam kawę przy okazji widząc schodzące siostry z góry. 
-Dzień dobry- Przywitałam się i ciepło się uśmiechnęłam.
-Hejka. Jak się spało?- Powiedziała Abi.
-No cóż, jak nigdy przedtem. A tak poza tym to gdzie mama i Tay?
-Ach no cóż mama w pracy, a Tay jak Tay pojechał rano z kolegami do domku letniskowego jednego z nich.
-I nic mi o tym nie powiedział. Przecież wczoraj przyjechałam?- Czułam się zawiedziona.
-On po prostu... um... Sama nie wiem czemu ci nie powiedział.
-A poza tym z nami też długo nie posiedzisz- Tym razem Madi
-Dlaczego?
-Są wakacje i my z przyjaciółmi wybieramy się za 15 minut na plaże- Mówiąc to spojrzała na zegarek.
-Chyba że chcesz z nami pojechać?- Zaproponowała Abi.
-Nie skądże. Bawcie się dobrze- Zakomunikowałam ze sztucznym uśmiechem- O której wraca mama?
-Um.. Dzisiaj miała od 9 do... chyba 6. tak mi się wydaje- Usłyszeliśmy jęknięcie Madi
-Kto wypił mleko? Przyznawać się. No już- Zaśmiałam się razem z Abi
- Pewnie Tay. Mogę skoczyć do sklepu i kupić.
-Nie musisz. I tak za chwilę i tak jedziemy.
-Ale to dla mnie żaden problem. Przy okazji wezmę jakieś owoce.
-Jesteś boska. My spadamy bo za 3 minuty wyjeżdżamy- Mówiąc to udały się do korytarza.
-Miłej zabawy.
Usłyszałam jeszcze "Dzięki" i zostałam sama. Dopiłam swoją kawę i poszłam na górę przebrać się, umyć zęby i rzeczy, które każdy normalny człowiek powinien robić po spaniu. 


Po ogarnięciu się zeszłam na dół, wzięłam klucze z haczyka i wyszłam z domu. Zakluczyłam drzwi i ruszyłam w stronę najbliższego sklepu. Po 15 minutach spaceru stałam w sklepie. Wzięłam koszyk i zatopiłam się w półkach. Wzięłam mleko, jabłka, batoniki musli, bo nimi mam zamiar się odżywiać, jakieś krakersy i mój ulubiony sok- marchew, banan, truskawka. Z wybranymi produktami udałam się do kasy. Zapłaciłam za zakupy i wyszłam ze sklepu. Usłyszałam dźwięk telefonu, więc wyjęłam go z mojej torebki. Dzwoniła moja przyjaciółka Cat. Zakręcona hot 20. Kiedy miałam już kończyć usłyszałam "Tony uważaj", a później mocne uderzenie. Pamiętam tylko że zauważyłam rower, a później już tylko ciemność.

Obudziłam się na kanapie. Z pomieszczenia obok usłyszałam rozmowę jakiegoś dziecka i zapewne jego taty, ale mój tata nie żyje. To brzmi jakoś tak, jakby tata pouczał swojego syna że nie można jeździć tak szybko rowerkiem jak się nie umie jeździć bo można zrobić komuś krzywdę. Mniejsza z tym. Rozejrzałam się po pokoju, w którym byłam. To na pewno nie jest mój pokój ani żaden z mojego domu w Londynie, ale z tego co wiem to jestem w Mullingar jednak ten pokój nie jest podobny do żadnego. Czekaj czekaj skąd ja znam ten pokój? Dziwne. Z zamyśleń wyrwał mnie głos. Znajomy głos.
-Um.. Już się obudziłaś... Może chcesz wody?
Od razu obróciłam głowę w stronę źródła głosu. Dam głowę uciąć że oczy mi się rozszerzyły, a usta uformowały w literę "o". Przede mną stał Niall Horan we własnej osobie, a za nim wystawała główka jakiegoś małego chłopca. 
-Um... Taa. Poproszę. 
To nie był mój głos. To raczej głos skrzeczącej żaby. Niall kiwnął głową i ruszył, zdaje się w stronę kuchni. Chłopczyk zamiast iść za nim podszedł niepewnym krokiem podszedł w moja stronę. Ciepło uśmiechnęłam w jego stronę aby dodać mu otuchy. 
-Przepraszam- Zdziwiło mnie to.
-Za co?
-No za wjechanie w ciebie rowerkiem. Ni kazał mi przeprosić.- Uśmiechnęłam się i usiadłam choć trochę zakręciło mi się w głowie, ale nie chciałam straszyć tego chłopczyka. Poklepałam miejsce obok siebie, a on  wspiął się i usadził obok mnie. 
-Jestem Tommy.
-A ja...
-Tak wiem Nicole, ale będę mówił Nici zgoda?
-Zgoda, ale skąd wiesz jak mam na imię?
-Ni mi powiedział-Mały się uśmiechnął
-Widzę że poznałaś już mojego brata- Tommy'iego
-Taa
- Proszę- Podał mi wodę -Tomy przeprosiłeś Nicole?
-Tak Ni. Mogę iść już się pobawić?
Niall się uśmiechnął i pokiwał głową na zgodę. Prawdę mówiąc to wolałabym żeby on został, no bo o czym do cholery miałabym rozmawiać z Niall'em?
-Chciałby cię przeprosić za Tommy'iego, uczył się jeździć na rowerze, a ty szłaś dosłownie przed nim.
-A Tommy'iemu nic się nie stało?
-Nie. Jedno zadrapanie czy dwa. Ale jest jeszcze jeden problem.
-Jaki?
Poszedł jak mi się wydaje do kuchni i przyszedł z powrotem z czymś w ręku.
-Tego raczej nie da się naprawić.- Dał mi mój telefon albo raczej coś podobnego do telefonu.
-Nic się nie stało. Kupie nowy.
-Um.. taa.
Spojrzałam na zegarek. 19.28. O kurcze siedziałam tutaj cały dzień.
-Wiesz jest już późno. Poczekasz tutaj bo muszę wykąpać i położyć Tommy'iego.
-Jak już mówiłeś, jest już późno. Będę się zbierać-  Mówiąc to wstałam i udałam się do holu. Co jak co, ale dom znałam jak własną kieszeń. Teraz już wiem.
-Proszę.
Niall podał mi zakupy.
-Nici, Nici, Nici idziesz już?
-Tak Tomie.
-Przyjdziesz jeszcze kiedyś do nas?
Spojrzałam zakłopotana na Niall'a
-Jeśli będziesz chciał.
-Będę chciał.- Rozłożył rączki do przytulenia- Miś?- Przytuliłam go.
-Do widzenia.
-Do zobaczenia.
Wyszłam z domu i odetchnęłam z ulgą. Myśl że Niall niósł mnie kiedy ja byłam nieprzytomna przyprawiała mnie o dreszcze. Przecież jestem gruba. Kiedy byłam już pod domem zauważyłam zapalone światła w kuchni. Weszłam do środka. Krzyknęłam "Jestem" i poszłam do kuchni.
-Cześć mamo. Kupiłam parę rzeczy.
-Cześć kochanie. Mam dla ciebie złą nowinę.
-Tak? Co się stało?
-Raczej co się stanie. Od jutra nie będzie mnie trzy dni. Tay na domkach, a dziewczynki jak to one. A to plaża, a to nocowanie wiesz.
-To nic poradzę sobie, a teraz przepraszam ale jestem zmęczona pójdę się położyć.
-Dobranoc- W odpowiedzi dałam jej całusa w policzek. Pobiegłam na górę, przygotowałam piżamę, wzięłam kapcie i poszłam do łazienki. Postanowiłam darować sobie dzisiejsze ważenie. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po 10 minutowym myciu się wyszłam z łazienki, wzięłam piżamę i wróciłam do łazienki.

http://www.polyvore.com/cgi/set?id=131225491&.locale=pl

Ubrana, weszłam do łóżka i czekałam na sen, który nie przychodził. Leżałam tak myśląc o Niall'u i Tony'im. Mały wygląda na dwa latka. Taa dużo przegapiłam. Z tymi myślami uległam snom.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Come back don't scare II Rozdział 1

Pakowałam właśnie ostatnie rzeczy potrzebne do spędzenia wakacji w moim rodzinnym mieście- Mullingar. Do lotu zostało mi jeszcze półtorej godziny. Postanowiłam iść pod prysznic, przebrać się i zjeść śniadanie składające się z płatków kukurydzianych i mleka.


Kiedy się najadłam zadzwoniłam po taksówkę i wyszłam pod dom. Po przyjechaniu taksówki wsiadłam i podałam kierowcy adres pod którym znajduje się lotnisko. Po blisko 15 minutach byłam już w budynku i ustawiłam się w kolejce do sprawdzenia biletów. Potem miła pani powiadomiła mnie że samolot wylatuje za pół godziny, więc miałam jeszcze czas na kawę. Wstąpiłam do małej kafejki i kupiłam sobie moją ulubioną kawę- latte. Gdy usłyszałam charakterystyczne pip a później tylko głos " Pasażerowie lotu Londyn- Irlandia proszeni są o pójście na odprawę", więc tak zrobiłam. Cholernie bałam się samolotów, a tak ogólnie startów i lądowania.
Ulokowałam się na miejscu przeznaczonym dla mnie i czekałam na głos, który powie " Drodzy państwo, prosimy o zapięcie pasów, za chwilę startujemy". Chciałam? To dostałam.
Zapięłam pasy i czekałam na start. Dłonie miałam zaciśnięte w piąstki. Po komunikacie informującym że można już rozpiąć pasy postanowiłam się zdrzemnąć. Założyłam moje słuchawki i ułożyłam się wygodnie w fotelu.

Obudziła mnie pani mówiąc że powinnam zapiąć pasy ponieważ za chwilę lądujemy. Jak powiedziała, tak też zrobiłam. Nie wiem czego bałam się bardziej- lądowania czy spotkania z moimi prześladowcami. Kiedy poczułam że lądujemy zacisnęłam dłonie w piąstki i czekałam na znak że już jesteśmy na stałym lądzie.

Kiedy poczułam że już jesteśmy na lądzie Uśmiechnęłam się do siebie w myślach mając uśmiech mamy na niespodziankę. wyszłam z samolotu i poszłam po mój bagaż. Po wyjściu z lotniska odetchnęłam irlandzkim powietrzem i zadzwoniłam po taksówkę.

Tylko po podjeździe taksówki pod mój rodzinny dom zapłaciłam kierowcy, wzięłam bagaż i podekscytowana, ale i zdenerwowana podeszłam do drzwi i delikatnie zapukałam. Za drzwiami usłyszałam wrzaski moich sióstr, która pójdzie otworzyć. Dwie minuty później znów zapukałam, ale tym razem mocniej. Na spotkanie wyszła mi Abi
-Nix? Czy ja dobrze widzę? O mój boże Nici. Jak ja, jak my za tobą tęskniliśmy.
Przytuliła mnie co z chęcią oddałam.
-Wejdź
Tak też zrobiłam. Od razu było można wyczuć zapach świeżych babeczek.
-Mamo, Madi, Tyl zobaczcie kto nas odwiedził.
W progu zawitała każda osoba z wymienionych.
-Niespodzianka.
-O mój boże córciu jak my dawno cię nie widzieliśmy.
Widziałam jak łza popłynęła jej po policzku. Podeszłam do niej i mocno ja uścisnęłam.
-Mamo nie płacz bo ja zacznę. Tak bardzo za wami tęskniłam.
Odkleiłam się od mamy i przytuliłam się do Tyler'a i Madi.
-My za tobą też- Odezwał się Tyl.
-Chodź. Trafiłaś na obiad. Mamy...
- Zapiekane, faszerowane jabłka.
Uśmiechnęłam się ciepło i ruszyłam do kuchni.
-Opowiadaj co słychać w wielkim mieście.
- Naprawdę nie ma co opowiadać. Chodzę do pracy, uczęszczam na studia, mam trójkę najlepszych przyjaciół.
-Kochanie tak się cieszę że do nas wpadłaś.
-Ja również.

Po udanym obiedzie podziękowałam za miło spędzony i poszłam do swojego pokoju z walizką. W drzwiach można było zobaczyć że wszystko zostało na swoim miejscu. Tak jak to zostawiłam.

http://artewizjon.pl/fileadmin/content/projekty/wnetrza_prywatne/pokojnastolatki/pokoj_corki_04.jpg

Po pięciu minutowym oglądaniu wszystkiego postanowiłam się rozpakować. Otworzyłam szafę i pierwsze co wpadło mi w dłonie to zdjęcie mnie i byłej przyjaciółki Juls. Czym prędzej odłożyłam to do szafy, najgłębiej jak tylko moja szafa dała radę. Później już poszło gładko. Ubrania, kosmetyki do łazienki, biżuteria do mojego koszyczka stojącego w pobliżu mojego kąciku do makijażu.
Zmęczona padłam na moje wygodne łóżko. Postanowiłam pójść jeszcze wziąć prysznic, ponieważ jeżeli bym jeszcze poleżała na pewno bym odleciałam.
Po wejściu do łazienki spojrzałam w lustro. Zawsze to robiłam wieczorami oraz zawsze się ważyłam. Rozejrzałam się za wagą. Znalazłam ją w koncie obok szafki na czyste ręczniki. Wzięłam ją i nastawiłam na swoją dotychczasową wagę. Stanęłam na nią i z głębokim wdechem spojrzałam w dół. 49.6 kg. Za dużo. Dużo za dużo. Zeszłam z wagi i położyłam ją na miejsce. Wdech, wydech. wypuściłam drżący oddech. Bałam się. Bałam się jak cholera że znowu będę grubaską. Nie pozwolę na to. Przejdę na lepszą dietę. Jak będzie trzeba nie będę nic jeść.
Z takimi myślami rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Stałam tam prawie pół godziny. Cały czas rozmyślałam jak schudnąć i przy tym dotykałam swojego brzucha.
Wyszłam z pod prysznica. Zmarźnięta weszłam w samym ręczniku do pokoju. Wzięłam gotowe ciuchy do spania i znowu weszłam do łazienki. Ubrałam się, umyłam zęby, zmyłam makijaż i weszłam z powrotem do pokoju. Wzięłam swoją ulubioną książkę, położyłam się do łóżka, włożyłam słuchawki do uszu i puściłam swoją ulubioną playlistę. Nie wiedziałam kiedy oddałam się do krainy Morfeusza.

niedziela, 20 lipca 2014

Prolog

Jestem Nicole Parker. Mam 19 lat. Wychowałam się w mały miasteczku Mullingar w Irlandii. Moi rodzice rozwiedli się gdy miałam 13 lat. Po dwóch latach mój ojciec zmarł w wyniku wypadku spowodowanego przez pijanego kierowce. Moja rodzina nie jest mała, można powiedzieć że była największa w Mullingar w czasach kiedy to ja miałam 14 lat. Mam piętnastoletnie siostry bliźniaczki- Madison i Abigail, oraz dwudziestoletniego brata- Tyler'a Nasza rodzina nie była bogata, ale nie można było powiedzieć że byliśmy ubodzy. Ja jako szesnastolatka zaczęłam pracować jako kelnerka w małym barze mlecznym. Mój brat wtedy zaczął naprawiać rowery, czasem motocykle i tego typu rzeczy. Moja praca nie trwała za długo. Jeszcze tego samego roku przeprowadziłam się do Londynu. Czemu? Och, moi przyjaciele okazali się największymi chamami, których ta ziemia jeszcze nie widziała. 

To stało się 3 lata temu. Nigdy tego nie zapomnę.

Harry Styles to taki niby „Bad boy” szkoły, Na dźwięk jego imienia nadal mrozi mi krew w żyłam. To on to wymyślił. To on wymyślił ten głupi zakład, w który wciągnął moją  przyjaciółkę i chłopaka, którego kochałam. Chłopaka w którym się pierwszy raz zakochałam, z którym się pierwszy raz pocałowałam. Chłopaka z którym przeżyłam najlepsze chwile mojego życia. Kochałam go a on, on mnie po prostu wykorzystał. Dla zakładu, dla głupich pieniędzy wykorzystał moje uczucia. Później wciągnął w to moją najlepszą przyjaciółkę Julie. Ona była jedyną osobą której ufałam, której się zwierzałam, której opowiadałam o moim ojcu który nas bił, której mówiłam o wszystkich moich lękach, słabościach, z którą znałam się niemalże od przedszkola, a ona obróciła to wszystko przeciw mnie. Opowiedziała im wszystko co do tej pory ja jej mówiłam. Ale dzięki im zbliżyłam się z mamą, która może nie jest idealna, która nic nie mówiła kiedy ja dostawałam od ojca tylko patrzyła na okno z grobową miną, która nie przejmowała się nami, nie chodziła do pracy. To my jako dzieci chodziliśmy do pracy żeby mieć co jeść, gdzie spać. To im zawdzięczam. Mogłam jej wszystko opowiedzieć to co zrobił mi Niall, człowiek którego kochałam. Mogłam jej powiedzieć że prawie z nim poszłam do łóżka, a on to robił dla zakładu. Znowu ją pokochałam, znowu mogłam z nią siedzieć pijąc kakao przed kominkiem opatulając się kocem. Poszła do pracy. Wróciła do normalnego trybu życia a ja kiedy tylko mama się ustatkowała finansowo, kiedy wiedziałam że moje siostry będą miały zapewnione ciepło rodzinne, wyprowadziłam się. Nie mogłam już znieść tych wszystkich komentarzy ze strony Lee, Julie, Niall'a, Harry'ego i tego całego Zayn'a, którego prawie nie znałam. Nie mogłam znieść tych spojrzeń kiedy tylko przechodziłam po szkolnym korytarzu. Mama prowadzała mnie do różnych terapeutów ale ja nic im nie mówiłam. Teraz ufałam tylko mamie. Wyprowadziłam się do Londynu. Zaczęłam pracować w biurze jako sekretarka-prawa ręka szefa. Miałam całkiem dobrą prace. Zaczęłam szkołę. Na początek wynajęłam sobie małe mieszkanie, ale z czasem zaczęłam budowę swojego domu. Domu piętrowego, z ogrodem i basenem, zawsze o takim marzyłam. Gdy skończyłam osiemnaście lat przeprowadziłam się tam. Uwielbiałam ten dom, lubiłam w nim przesiadywać tak jak niegdyś z mamą. W końcu musiałam zacząć studiować. Wybrałam administrację-zarządzanie.

Miałam wakacje. Przyszedł taki czas kiedy musiałam odwiedzić mamę w moim rodzinnym mieście. Moja mama kończyłam właśnie 40 lat. Musiałam tam być. Nie było mnie 3 lata z rzędu, a przecież zapewniałam mamę że będę ją odwiedzać. 
Ale nie wiedziałam że przyjechanie tam zmieni moje życie o 180 stopni.